piątek, 28 grudnia 2012

Zamiast wspominać twórzmy wspomnienia...






~ Jacqueline Apayan Kahret ~


Imię: Jacqueline |Zdrobnienie: Jackie | Pseudonim: Apayan
 Przydomek: Ruda Kostucha | Wiek:  19 lat |Pochodzenie: Ithan
Orientacja: Biseksualna | Profesja: Najemnik
 Broń: Sztylety | Fobia: Ciemność


   
If you wanna run away I can give you a ride
  I'm a one way ticket to the darker side
Widzisz tą drobną dziewczynę w białej, poszarpanej sukience z czarnym gorsetem. Jej twarz zakrywają długie, rude włosy. Skąd możesz wiedzieć, że uśmiecha się teraz jak Lucyfer zaraz przed strąceniem z niebios? Bo właśnie taka jest. Niepozorna. 

Zawsze dzika, niezależna, gotowa w każdej chwili stanąć do walki. Nie da się jej okiełznać, można jedynie udomowić, jednak i tego nienawidzi. Nie lubi gdy jest do czegoś przymuszana czy gdy ktoś próbuje ją zmieniać. Jest jaka jest i to tylko jej sprawa.

Jej poczucie humoru jest dość specyficzne, inne. Uwielbia się zabawić, i często robi to kosztem innych.  Lubi ból, co sprawia, że jej przeciwnicy mają spory problem, jeśli na przykład chcą ją torturować. 

Do tego często zostaje obsypywana komplementami. Bezczelna, arogancka, nieokrzesana, nieznośna, wyzywająca, dziwna, inna…  Wszystko to jest jak najbardziej zgodne z prawdą.

No ale chwileczkę, przecież nie jest aż taka zła…  Jest moralna, ponad wszystko ceni sobie honor i godne zachowanie. Nie zmienia to jednak faktu, że sama nie zawsze takowe reprezentuje.

Nie zapominajmy też, że jest bardzo sentymentalna, co w sumie może być zarówno zaletą jak i wadą, jednak ta cecha jest obca dla jej przyjaciół. Stara się nie pokazywać tego w towarzystwie. Do tego jest jeszcze impulsywna i trochę czepialska. 
Jednak i tak jej pewność siebie i odwaga biją na głowę te wszystkie cechy charakteru. Och, no i nie zapominajmy, że jest również skromna…



                                         They try to lock me up and throw away the key
                                         but they'll never gonna hold down a freak like me
Wygląda jak nastolatka, którą oczywiście jest. Drobna postura, pociągła twarz, wydatne kości policzkowe… Długie, smukłe palce pianistki, jednak to flet poprzeczny i skrzypce ceni sobie najbardziej. Jej długie, rude , jedwabiste włosy sięgają jej niemal do pasa, i choć może to wydać się dziwne ani trochę jej nie przeszkadzają w czytaniu książek, mimo, iż zakrywają jej niema całą twarz. Zwykle spina je w dość nieokrzesanego koka, który i tak psuje się po chwili. Do tego jej wąskie, delikatne usta zawsze wykrzywione są w lekkim, niemal ironicznym uśmiechu, a wielkie, tak szare, że aż grafitowe oczy czasami z kpiną obserwują świat, jednak gdy jest taka potrzeba, nadają jej twarzy poważny wyraz. To właśnie oczy sprawiają, że wygląda dojrzale, jak kobieta nie dziewczynka. Jednak nie każdy zdąży spojrzeć jej w oczy. Jedno z nich jednak od jakiegoś czasu jest czerwone, i przecina je brzydka blizna. Oczy mordercy… Okalają je długie, grube rzęsy, które rzucają cień na jej blade policzki. Ona sama jest dość blada, co jest chyba u nich rodzinne. No, ale nikt nie jest doskonały, prawda?


 
"Proste drogi" sa jednak krete
I zbyt wiele jest zamknietych drzwi

Jej ciało posiada jednak wiele atutów, takich jak kształtne piersi czy biodra, skutecznie przyciągających uwagę mężczyzn, co jej pochlebia ale zarazem sprawia, że z każdym dniem przekonuje się coraz bardziej jak bardzo mężczyźni są próżni.

Jej stroje są różnorodne, w zależności od nastroju czy pogody. Najczęściej są to jednak tuniki, przepasane pasem z bronią oraz długie, czarne peleryny. Nie akceptuje zbroi i nigdy takowej nie założy, choćby ją mieli zmuszać.




 „Kocham szarość, mrok i ciemność nocy, lubię być sama, a za najodpowiedniejsze towarzystwo uznaję własne myśli.”


Ale… Po co kobiecie zbroja? Przecież to dama! Powinna nosić długie suknie i raczyć się towarzystwem innych kobiet. Ktoś pewnie pomyśli, że to głupia, uboga chłopka, bez męża i przyszłości. I znów błąd. Choć nie do końca. Oczywiście, nie posiada męża, i raczej go posiadać nie będzie, bowiem mężczyźni strasznie boją się kobiet z władzą… Lub jak w jej przypadku z rozumem i ostrzem w dłoni… Zacznijmy jednak od początku.
Piętnasta noc  jedenastego miesiąca, dziewiętnaście lat  temu… W małym mieście, w gospodarstwie przy lesie, gdzie mieszkali tak mili, dobrzy ludzie narodziło się dziecko. Nie jakieś tam byle jakie, kolejne ręce do roboty na polu. Śliczna, mała dziewczynka o dużych, szarych niczym grafit oczach i rudych włosach. Nie była jedynym dzieckiem rodziny, jednak indywidualność biła od niej na kilometr. Wszyscy w rodzinie bruneci, ona płomienistowłosa. Wszyscy mają lazurowe oczy, ona świeci grafitem. Wszyscy świetnie radzą sobie w polu, ona lata z chłopakami, wywijając przy tym drewnianym mieczem… Marzyła o tym, by w przyszłości zostać wielką wojowniczką. Mrzonki jednak skończyły się w momencie gdy skończyła 13 lat, a rodzice postanowili wydać ją w ręce jakiegoś bogatego barona czy Bóg wie czego jeszcze. Ubrali ją w sukienkę, uczesali włosy, założyli na nogi pantofelki … Całą noc płakała nad swoją niedolą… Więc postanowiła uciec.
I wtedy poczuła tą dłoń na swoich ustach. Śmierdziała spalenizną, potem i czymś jeszcze, a ten zapach był zbyt ostry dla niej, i po chwili oczy uciekły jej w tył głowy, a ona sama zemdlała. Słyszała jeszcze krzyk swojej matki, jednak to na tyle…
Pamiętała dobrze każdy dzień w obskurnej, obrzydliwej, ohydnej i odrażającej piwnicy, w której swąd stęchlizny i gnijącego, ludzkiego mięsa roznosił się niemal jak drugie powietrze. Spędziła tam zaledwie trzy miesiące, a jednak tyle wystarczyło, by wiedzieć, że najbardziej na świecie nienawidzi mężczyzn. Przychodzili co noc by ją torturować. Podpalali jej skórę… Wbijali pręty w nogi , skuwali łańcuchami i rozciągali. Związaną wrzucali do brudnej, lodowatej wody, a potem mokrą wystawiali na chłostę. Jednak, nie to było najgorsze. Jeden z nich, ten chudy w nocy przychodził nie po to by zadawać jej fizyczny ból, by sprawdzić jej reakcje czy ocenić jak dużym jest dziwactwem. Zamiast tego ją gwałcił. Notorycznie, zawsze brutalnie, mocno. Poniżał ją, szydził z niej, spuszczał na twarz. A ona musiała to znosić i tylko jej wzrok, pełen rządy krwi, nienawiści, obiecujący zemstę sprawiał, że w pewnym momencie zaczęli jej się bać. Aż w końcu udało jej się uciec. Nigdy nie opowiadała nikomu jak, po prostu znalazła się w mieście.
Dowiedziała się, że w noc jej zaginięcia cała rodzina została wymordowana. Co ciekawe, przyjęła to z nieludzko stoickim spokojem.
Wyjechała z miasta jeszcze tego samego dnia.
Szkoliła się u najlepszych, a przynajmniej tak mówią. Na początku była najemniczką i chodź w obozie szkoleniowym mówili na nią Apayan to wyrobiła sobie jeszcze jeden przydomek – Ruda Kostucha. I pasowało jej to… Nawet bardzo.
Ale obóz wojskowy mimowolnie narzucał jej poglądy polityczne – musiała być wierna królowej. A ona nie chciała stać ani po jednej, ani po drugiej stronie. Neutralna na wszelką politykę kraju postanowiła na życzenie ciotki przyjechać do miasta, gdzie mieszkała jej siostra z krwi, o której wiedziała tylko tyle, że ta nie wie o Rudej nic.
Tak więc teraz przechadza się po mieście psychopatka rządna krwi i zemsty za to, co uczyniono jej gdy była jeszcze młoda. Nie ufa nikomu, z pogardą patrzy na wszystkich mężczyzn…
  
Przecież w tych czasach nie ma uczciwych…

W skrócie
Rude włosy | Grafitowe oczy | 164cm | Uczulona na truskawki
Alkoholiczka | Masochistka | Biseksualna | Sadystka
Flet poprzeczny | Wokal | Pianino | Skrzypce | Broń biała

2 komentarze:

  1. (Apayan, jak nie masz zamiaru przykładać ręki do wskrzeszania TEGO RPG to lepiej się wypisz, a nie rób za roślinkę, tym bardziej że jak widać jesteś zbyt pochłonięta tysiącem innych blogów aby wysilić się tutaj.Bo ten wielki niczym nieuzasadniony foch jaki ostatnio strzeliłaś i się na nas wypięłaś wiele o tobie powiedział.)

    OdpowiedzUsuń
  2. (Dobra, drugi raz się upomnę bo serio zaczyna to wkurzać.Nie chcesz grać z nami, to się WYPISZ, jeśli nawet nie masz zamiaru się wysilać i wchodzić na chat.Innym chatom jakoś potrafisz czas poświęcać a na ten masz "zlewkę".Choć i tak wątpię że w ogóle tu wejdziesz ale jeśli tak, to USTOSUNKUJ się w końcu do tego i zdecyduj w końcu a nie ślęcz jak warzywo.W końcu nikt tego nie lubi.)

    OdpowiedzUsuń