sobota, 19 stycznia 2013

Zbyt wiele złych dźwięków w naszej wspólnej symfonii




Emrys Angus Richwolf zrodził się 112 lat temu, ze związku ludzkiego mężczyzny i kamaela.  Sam też odziedziczył po matce swoją anielską tożsamość.
Warto wyjaśnić czym jest ów kamael. Ich historia sięga początków stworzenia świata. Bogini miłości, która ukochała anioły, oddała im wolną wole i wypuściła z Vilanorii- kraju bogów, dla jednych znaną jako Eden, Raj, a dla innych Irij.  Anioły zaś, jako istoty niematerialne obrały ciało i stały się ludźmi. Tyle, że obdarzonymi pięknymi białymi skrzydłami i mocą od bogów, które się nie starzały. Tak zjawiły się w świecie Kamaele.  Dziś, istoty te ukrywają swoją tożsamość , ponieważ niegdyś dowiedziano się, że pióra z ich skrzydeł mają moc m.in. uzdrawiania każdej choroby, przez co są tropione jak zwierzęta.


Matka Emrysa zmarła, gdy miał zaledwie rok. Ojciec wychowywał go sam. Po dwóch latach znalazł sobie nową żonę, z którą miał dzieci, między innymi chłopca imieniem Aaron[pochodzenie szczegółowo napisane będzie w jego KP]. Emrys był z bratem bardzo związany. Przez całe życie nigdy się nie rozdzielali. Emrys i Aaron wyjechali z rodzinnych stron, by zaznać trochę świata i – trzeba to przyznać- nacieszyć się wolnością. W tym czasie bardzo przydały się im umiejętności nabyte w rodzinnym domu, takie jak chociażby szermierka. W tym czasie Emrys nauczył się zielarstwa od pewnej dziewczyny-Sienny, która bacznie się mu przyglądała. Chłopak domyślał się, że odkryła jego sekret bycia kamaelem. Postanowił uciec. Gdy obudził w dniu, w którym miał opuścić ów miasto, obok łóżka zastał Siennę. Oczy miała wpatrzone, z dziką radością w dal. Gdy zauważyła, że się obudził wbiła wzrok w jego oczy, a Emrys poczuł tylko spokój i otaczającą go powoli ciemność.
Obudził się, przynajmniej tak mu się wydawało. Ciemno, duszno, cisza dookoła. Myślał, że umarł. Stracił rachubę czasu. Aż do dnia, w którym nie ujrzał światła, a w nim Aarona.
Pierwsze co zapamiętał, to że chłopak przyłożył mu w twarz i wyrzucił, że 40 lat spędził na szukaniu go, myśląc, że jest martwy. Później opowiedział, że Sienna z pomocą czarownika, zakopała Emrysa żywcem. Dlaczego? Tutaj snuć można tylko domysły.
Bracia postanowili zacząć nowe życie, bez prześladowań w Antygonii. Słyszeli o terroru jaki tu panuje, ale zdaje się, że o rasach z jakich oni się wywodzą, tutaj nikt nie wie, przez co są bezpieczni…

Z charakteru Emrys jest bardzo zmienny. Raz zachowuje się jak typowy lekkoduch, nie zważa na problemy, a innym razem siedzi sam, zapatrzony w dal, rozmyślając. Dodać trzeba, że kompletnie nie zna się na żartach, zwłaszcza na tych, które dotyczą jego osoby.  Nie lubi ustępstw. Typ „Jasia wędrowniczka”- zwykle wszędzie go pełno.  Na wszystko  znajdzie wymówkę, odpowiedź, wie wszystko na każdy temat. Jest osobą bardzo ambitną, wytrwale dążącą do celu. Ludzie albo go kochają, albo nienawidzą - nikt nie przejdzie obok niego obojętnie. 

Dodać należy, że nie paraduje po ulicach ubrany jak aniołek prosto z nieba. Skrzydła są "schowane", przez co na plecach ma dwie obszerne blizny. Ubrany w ciemne kolory kontrastujące z jasnymi włosami i przyciągającymi uwagę, jasnozielonymi oczami.

niedziela, 6 stycznia 2013

Hellado chroń swą Lamię


Przed skrzącym się pomarańczą cieniem ognia,poza ciepłem domu, ojciec opowiada młodzikom legendę. Tę wyśpiewywaną przez zasady religii Hellady. Wszyscy trzej przysłuchują się odgłosom szarpanych klifami brzegów, które zdają się  echem odbijać szeptane słowa bajarza.
"Za czasów gdy Bogowie z lubością schodzili na ziemię, naszym państwem rządziła wybitnej urody księżniczka. Wychowywano ją na  dworze, na przeciętnie inteligentną kobietę, o biernym zdaniu wypowiadanym  pięknym głosem sączonym miodem. Zeus w swej przychylności spłodził z nią dwójkę dzieci, opuszczając siedzibę złotych chmur swego bezpiecznego nieba. Dzieciątka zrodzone z tego związku dzieliły z matką aparycję. Chłopiec miał złote ojcowskie oczy, a dziewczynka  ciemne loki na  mokrej od krwi główce. I jakież to nieszczęście spadło na tę biedną, świeżą matkę, pozostawioną na pastwę okrutnego losu, po zniknięciu władcy Olimpu. Jego prawowita małżonka, Hera mądra, opiekunka kobiet, nałożyła rozkaz na  Sybaris, aby pożarła ciało swego ciała, krew swej krwi ucieleśnione we własnym potomstwie. Torturowana matka, z ustami  rozchylonymi dłonią potężnej Hery została nakarmiona ścierwem Scylla i Phorcys. Godziwy Zeus w zamian za to upokorzenie dał jej umiejętność wydłubywania oczu innym ludziom. Jednak zła Hera  skazała ją na okrutną mękę, nie pozwalając jej na zamkniecie oczu gdy dnieje. Mrugała więc jedynie nocą, zasłaniając możliwe okrucieństwa. Z tego wszystkiego oszalała. We wściekłości pożerała dzieci i mężczyzn , którzy kiedykolwiek dopuścili się zdrady. Ponoć wpojono w nią siłę  morskiej, głębinowej ryby, równie ślepej i agresywnej co ona. Ten proceder przypłaciła ogonem, łuskami skóry. Prawdziwe jej oblicze ociekało szpetotą, wzgardzonymi przez ludzi trzema rzędami zębów, ostrym jęzorem. Ciałem zniszczonym od bólu. Żart boski dał jej też możliwość zamiany postaci potwora na  intrygująco piękne. Zdarza się czasem, że słychać jej krzyk. Bolesny wrzask gdy przychodzi czas brzasku. To Lamia woła o swoje dziedzictwo."
 Posągowi Kuros, z rozchylonymi ustami chłonęli barwy historii. Łodzie rybackie kołysały się, niesione  wiatrem spokojnych fal. Delikatne skrzypienie  nadawało rytm życia przybrzeżnego miasteczka. A gdzieś niedaleko, w opuszczonej, skąpej zatoce pływało stworzenie ograniczone łańcuchem. Po opadnięciu słońca za linię horyzontu wychodziło polować na uśpione mewy, zaskrońce, kraby. Na czterech łapach, zdzierając skórę z palcy. Z wypukłym z głodu brzuchem. Zdeformowane przez niewygodne przyzwyczajenia. Wraz z dnieniem siadywało na  skałach, pomrukując w słońcu, które podpalało skórę, pod drzewem oliwnym. Wypatrywało, w swej urodziwej postaci, statków. Ludzi, którzy mogliby ją uwolnić.
Pewnego dnia, gdy pamięć o nim stała się tak zamazana, nikła i nieistotna, uwolnił je czas. Łańcuchy przerdzewiały. Osłabiona istota, która nigdy nie zapomniała o swym przekleństwie, pożarła wszystko co stanęło na jej drodze, uciekając na północ wedle stare umowy złożonej królestwie Antygonii, tam miała uczyć córkę króla z posłania swojego władcy. Spóźniła się zaledwie trzynaście lat.

Sybaris zaczęła przedstawiać się jako Lemme Messe co w jej języku oznacza Ostry przełyk. Jest niewysoka, a heban włosów ciągnie się aż do jej bioder. W zielonych oczach, w zwierzęcym wejrzeniu legowisko ma spokojne wyczekiwanie. Sylwetka wąska, o łagodnych , falistych rysach kobiecości. Z pewnością to co przyjmuje się za greckie piękno ma ucieleśnienie w jej postaci. Nie zapomnij jednak urzeczony czytelniku, że  ze spadkiem jej ciała, wiąże się także cienki ogon, drgający niczym atakujący wąż. Uda naznaczone są czerwonymi plamami zdartych łusek. Na wierzchu dłoni i karku skóra przybiera rybie wypukłości. Jeżeli zaś wejrzy się do jej gardzieli ujrzy się dodatkowe rzędy zębów skryte po bokach policzków i w jamie gardła.Traci na urodzie prawda?
Ma niespełna trzydzieści lat, w tym trzynaście zim izolacji.
Charakteru dwojakiego. Równie brutalnego co spokojnego, w zależności od zaistniałej sytuacji. Raczej nie uczyła się walczyć o swoje, ona po prostu brała to na co miała ochotę, jak głupie zwierzę ponosząc potem za to surowe kary. Dopiero niedawno oswoiła swoją naturę, na co duży wpływ miał lodowaty klimat Królestwa. Już nie pokazuje ząbków. A przynajmniej stara się aby nikt tego nie dostrzegł. Przez nauczanie stała się w pewien sposób rzeczowa. W jej osobie jest odrobinę cynizmu i ohydnego realizmu. A to zabawne prawda. Stwór z legend jest rzeczowy.



P.S.
Absolutnym brakiem koncentracji oraz funkcji życiowych wykazuje się gdy zbyt wiele zapachów zmiesza się w jej otoczeniu. Otępia ją niska temperatura. Uwielbia oblizywać ludzką skórę... Taki okropny fetysz  zwierzęcego myślenia.

Podobizna: http://anothersingleway.deviantart.com/favourites/#/diaoxt



piątek, 4 stycznia 2013

Nadzieja jest dobrym sniadaniem, lecz kiepską wieczerzą.

(na wczucie się)
Pascal Kaiser vel von Eltz
 bywalec w zamku pod pretekstem wymiany handlowej

Za górami,za lasami,gdzie domorosła dłoń rozkapryszonej dziewuszki nie sięga a klimat ulegając ochłodzeniu bywa kapryśny,umiejscowiony jest zamek nienaruszony zębem czasu,a pieczę nad nim sprawuje ród krwiopijców,którego korzenie sięgają początków średniowiecza.Mimo tego,że bywają miesiące,gdy cały klan mija się w komnatach,będąc w rozjazdach,to wyczuwalne są więzy,jakimi członkowie rodziny są powiązani.Jednak pomimo pozornie sielskiej atmosfery wszystkich obowiązuje kodeks,w którym najsurowszy wydaje się punkt traktujący o bezwzględnym zakazie przemianie człowieka bez uzgodnienia tego z Ojcem.On to,gotów jest zabić swe dzieci za zniewagę choćby jednego filaru niezbędnego w utrzymaniu rodu na powierzchni.Swoje zyski oraz dobrobyt czerpią z handlu mięsiwem zarówno z ludźmi jak i wilkołakami.Mało kto zdaje sobie z tego sprawę,lecz istnieje kilka społeczności ich pokroju,które piastują wyższe urzędy na tym świecie,tym samym jest im nie na rękę zapuszczać się na polowania w gęste bory,wybierają więc dawanie sowitych opłat w zamian za dostarczanie ubitej już zwierzyny.Podejmują się również licznych ekspansji ekonomicznych,sukcesywnie pertraktując z rozważnie wybieranymi wcześniej krajami.

Przez setki lat egzystencji jego charakter zdołał się jedynie wyostrzyć,a poszczególne jego cechy jedynie przybrały na sile.Bezwzględny,ludzi traktuje jako środek pomocny w osiągnięciu celu,a nie jako cel sam w sobie.Ponadto nie stroni od kobiet,jednak życie tych ludzkich zazwyczaj zakańcza po jednej nocy,nie dając im możliwości rzewnego wspominania jego postaci do końca ich krótkiego żywota.Owszem,przy jego boku można dostrzec ludzi,którzy towarzyszą mu nieco dłużej,jednak prędzej czy później wychodzi na jaw,że jest to osoba,z której może wyciągać korzyści dla siebie.Choć bywa i tak,że utrzymuje ich przy życiu,gdyż okazują się niezłymi rozmówcami,a trzeźwe spojrzenie na świat niektórych ceni sobie wysoko,mimo że sam upojony nieraz intrygami czy innymi żądzami kieruje się instynktem drapieżcy.
Tutaj warto wspomnieć o rodzinie,której krew została na niego przetoczona.Swych pobratymców darzy wielkim szacunkiem,to do nich powraca,jeśli usilnie pragnie pobyć wśród swoich.Jednak z największą ufnością na jaką go stać spogląda w oczy Ojca,jego pyta o radę,gdy w znienawidzonych chwilach słabości dopadają go wątpliwości.

 Jak większość krwiopijców,posiada dość jasną karnację,a skóra jego w dotyku jest chłodna,zresztą nie ma co się dziwić,skoro jedyną krwią,jaka krąży w jego ciele pochodzi od innych istot,a wyłączony od wieków krwiobieg nie ma możliwości ogrzewania jej.Włosy na jego głowie kręcą się mimowolnie,o kolorze wpadającym w jasny brąz.Osadzone pod jasnymi brwiami błękitne tęczówki,w stanach najwyższego wzburzenia przywodzące na myśl gęstą smołę,mierzą wysoko,nie zwykłe wpatrywać się długo w ubitą ziemię,tudzież lepszego stanu drogi.Kości policzkowe okraszone krótkim,oraz zadbanym,aczkolwiek szorstkim zarostem.Liczący sobie 190 cm wzrostu mężczyzna nie może narzekać naswą posturę,skoro  upodobała go sobie pewna podobna jemu nieśmiertelna,z wzajemnością trzeba dodać.O tak,jest kochliwy jak mało kto,co niekoniecznie jest pożądaną u długowiecznych rzeczą,zwłaszcza,jeśli znajdzie się osoba,z którą nagle zapragnie związać się na wieki.

Z Alice łączą ją poprawne stosunki,ze względu na handel mięsiwem,jakim się Pascal zaoferował,za który z kolei królewna płaci niemałe sumy złota.Choć nieraz w czasie pobytu pana Kaisera w jej posiadłości wdają się oni w niezobowiązujące luźne rozmowy,okraszone małą cząstką serdeczności,on nie zapomina,w jakim celu się zjawia.Stanowczo w niesmak mu to,że tak młoda osoba dzierży władzę nad ludem biczem oraz groźbą,próbując poszerzać swoje panowanie o niepodbite jeszcze tereny.Można by rzec,że hipokryta,skoro sam nisko ceni sobie ludzkie życie,lecz głęboko wierzy w to,że człowiek nie powinien w łapska dostawać władzy absolutnej nad podobnymi sobie,to należy się wyłącznie wyższym istotom,którzy powinni się rozsądnie podzielić ludnością między sobą.Dlatego od czasu do czasu wspomaga zakon Drakonów planowaniem różnorakich strategii,które później jego członkowie wcielają w życie,zwracając wielką uwagę na to,aby samemu sobie nie zaszkodzić.Jednak już dawno dostrzegł alternatywę.Mianowicie,zadbać o to,aby królowa zmarła,nieważne jaką drogą,nie stawiając nikogo w następstwie.Wtedy,zgodnie z planami,cały ten terror upadnie samoistnie,pozbawiony napędzającego go "paliwa".W końcu,żaden człowiek nie przeżywa 100 lat,zwłaszcza w Średniowieczu.
______________________________________________________________
Witam oficjalnie,mam nadzieję,że z moimi nieco dziwnymi planami wpasuję się,znajdując kompanów ;)
Od razu ogłaszam,że szukam kogoś,kto mógłby należeć razem z moją postacią do tego samego rodu,miło by było,aby takowa postać stała po tej samej stronie. Na ewentualny wątek miłosny razem z Pascalem jesteśmy również jak najbardziej na tak,oraz inne wątki,gdyby ktoś pytał ;)

czwartek, 3 stycznia 2013

Bal.

Witam Wszystkich. J Jak wiecie ma się odbyć bal maskowy, coś jak sylwester. No więc myślałam o dacie. To, że zapewne większości będzie bardziej pasował dzień wolny niech też bal będzie w sobotę (5.01.2013) o godzinie 18:30. No ale jak nie będzie Wam pasować i chcielibyście zgłosić inna datę, to piszcie tutaj albo na chacie.

piątek, 28 grudnia 2012

Informacje co do sprawdzania KP.




Więc jak już niektórzy wiedzą będę sprawdzać wasze KP. Przypominam też żebyście jak najszybciej poprawili wasze karty postaci, zgodnie ze wzorem. 

Będę zwracać uwagę na właściwie dwie rzeczy : na ortografie , ale najbardziej na to, czy wszystko posiada ręce i nogi. 

Żeby nie było jakiś problemów czy nieporozumień, wyjaśnię.

Nie chciałabym aby na blogu znalazły się historie, nie możliwe. Żyje sobie jakiś ktoś ( Nazwijmy go „X”) w nędzy. Całe życie spędził w więzieniu, na poniżaniu i nigdy nie zaznał szczęścia.   Ale po kilku latach X wydostaje się z więzienia i idzie sobie w świat. Przy okazji umie wszystko, zaczynając od szycia sobie ubrań po zabijanie ludzi z zimną krwią.

Nie uważacie, że gdy osoby idealne będą tutaj, to rpg stanie się po prostu nudne i przewidywalne. Będzie o wiele ciekawiej gdy wasza postać nie będzie czegoś umiała, będzie się tego uczyła, lub w walce po prostu będzie zraniona. Wtedy na pewno nie braknie wątków, pisanie stanie cię lżejsze i po prostu ciekawsze.

Proszę tez nie miejcie mi tego za złe jeśli wasza KP będzie posiadła wyżej wymienione błędy. No chociaż nie wiem czy to można nazwać błędem…  Sama będę musiała poprawić swoją KP i to dokładnie, bo już widzę ile tam błędów na mnie czyha.  Wezmę dobie jedna lub dwie osoby do pomocy, żeby nie było, że ja tylko wszędzie widzę błędy. Jakbyście mieli jakie kol wiek pytania to piszecie tutaj, albo na chacie.

Zamiast wspominać twórzmy wspomnienia...






~ Jacqueline Apayan Kahret ~


Imię: Jacqueline |Zdrobnienie: Jackie | Pseudonim: Apayan
 Przydomek: Ruda Kostucha | Wiek:  19 lat |Pochodzenie: Ithan
Orientacja: Biseksualna | Profesja: Najemnik
 Broń: Sztylety | Fobia: Ciemność


   
If you wanna run away I can give you a ride
  I'm a one way ticket to the darker side
Widzisz tą drobną dziewczynę w białej, poszarpanej sukience z czarnym gorsetem. Jej twarz zakrywają długie, rude włosy. Skąd możesz wiedzieć, że uśmiecha się teraz jak Lucyfer zaraz przed strąceniem z niebios? Bo właśnie taka jest. Niepozorna. 

Zawsze dzika, niezależna, gotowa w każdej chwili stanąć do walki. Nie da się jej okiełznać, można jedynie udomowić, jednak i tego nienawidzi. Nie lubi gdy jest do czegoś przymuszana czy gdy ktoś próbuje ją zmieniać. Jest jaka jest i to tylko jej sprawa.

Jej poczucie humoru jest dość specyficzne, inne. Uwielbia się zabawić, i często robi to kosztem innych.  Lubi ból, co sprawia, że jej przeciwnicy mają spory problem, jeśli na przykład chcą ją torturować. 

Do tego często zostaje obsypywana komplementami. Bezczelna, arogancka, nieokrzesana, nieznośna, wyzywająca, dziwna, inna…  Wszystko to jest jak najbardziej zgodne z prawdą.

No ale chwileczkę, przecież nie jest aż taka zła…  Jest moralna, ponad wszystko ceni sobie honor i godne zachowanie. Nie zmienia to jednak faktu, że sama nie zawsze takowe reprezentuje.

Nie zapominajmy też, że jest bardzo sentymentalna, co w sumie może być zarówno zaletą jak i wadą, jednak ta cecha jest obca dla jej przyjaciół. Stara się nie pokazywać tego w towarzystwie. Do tego jest jeszcze impulsywna i trochę czepialska. 
Jednak i tak jej pewność siebie i odwaga biją na głowę te wszystkie cechy charakteru. Och, no i nie zapominajmy, że jest również skromna…



                                         They try to lock me up and throw away the key
                                         but they'll never gonna hold down a freak like me
Wygląda jak nastolatka, którą oczywiście jest. Drobna postura, pociągła twarz, wydatne kości policzkowe… Długie, smukłe palce pianistki, jednak to flet poprzeczny i skrzypce ceni sobie najbardziej. Jej długie, rude , jedwabiste włosy sięgają jej niemal do pasa, i choć może to wydać się dziwne ani trochę jej nie przeszkadzają w czytaniu książek, mimo, iż zakrywają jej niema całą twarz. Zwykle spina je w dość nieokrzesanego koka, który i tak psuje się po chwili. Do tego jej wąskie, delikatne usta zawsze wykrzywione są w lekkim, niemal ironicznym uśmiechu, a wielkie, tak szare, że aż grafitowe oczy czasami z kpiną obserwują świat, jednak gdy jest taka potrzeba, nadają jej twarzy poważny wyraz. To właśnie oczy sprawiają, że wygląda dojrzale, jak kobieta nie dziewczynka. Jednak nie każdy zdąży spojrzeć jej w oczy. Jedno z nich jednak od jakiegoś czasu jest czerwone, i przecina je brzydka blizna. Oczy mordercy… Okalają je długie, grube rzęsy, które rzucają cień na jej blade policzki. Ona sama jest dość blada, co jest chyba u nich rodzinne. No, ale nikt nie jest doskonały, prawda?


 
"Proste drogi" sa jednak krete
I zbyt wiele jest zamknietych drzwi

Jej ciało posiada jednak wiele atutów, takich jak kształtne piersi czy biodra, skutecznie przyciągających uwagę mężczyzn, co jej pochlebia ale zarazem sprawia, że z każdym dniem przekonuje się coraz bardziej jak bardzo mężczyźni są próżni.

Jej stroje są różnorodne, w zależności od nastroju czy pogody. Najczęściej są to jednak tuniki, przepasane pasem z bronią oraz długie, czarne peleryny. Nie akceptuje zbroi i nigdy takowej nie założy, choćby ją mieli zmuszać.




 „Kocham szarość, mrok i ciemność nocy, lubię być sama, a za najodpowiedniejsze towarzystwo uznaję własne myśli.”


Ale… Po co kobiecie zbroja? Przecież to dama! Powinna nosić długie suknie i raczyć się towarzystwem innych kobiet. Ktoś pewnie pomyśli, że to głupia, uboga chłopka, bez męża i przyszłości. I znów błąd. Choć nie do końca. Oczywiście, nie posiada męża, i raczej go posiadać nie będzie, bowiem mężczyźni strasznie boją się kobiet z władzą… Lub jak w jej przypadku z rozumem i ostrzem w dłoni… Zacznijmy jednak od początku.
Piętnasta noc  jedenastego miesiąca, dziewiętnaście lat  temu… W małym mieście, w gospodarstwie przy lesie, gdzie mieszkali tak mili, dobrzy ludzie narodziło się dziecko. Nie jakieś tam byle jakie, kolejne ręce do roboty na polu. Śliczna, mała dziewczynka o dużych, szarych niczym grafit oczach i rudych włosach. Nie była jedynym dzieckiem rodziny, jednak indywidualność biła od niej na kilometr. Wszyscy w rodzinie bruneci, ona płomienistowłosa. Wszyscy mają lazurowe oczy, ona świeci grafitem. Wszyscy świetnie radzą sobie w polu, ona lata z chłopakami, wywijając przy tym drewnianym mieczem… Marzyła o tym, by w przyszłości zostać wielką wojowniczką. Mrzonki jednak skończyły się w momencie gdy skończyła 13 lat, a rodzice postanowili wydać ją w ręce jakiegoś bogatego barona czy Bóg wie czego jeszcze. Ubrali ją w sukienkę, uczesali włosy, założyli na nogi pantofelki … Całą noc płakała nad swoją niedolą… Więc postanowiła uciec.
I wtedy poczuła tą dłoń na swoich ustach. Śmierdziała spalenizną, potem i czymś jeszcze, a ten zapach był zbyt ostry dla niej, i po chwili oczy uciekły jej w tył głowy, a ona sama zemdlała. Słyszała jeszcze krzyk swojej matki, jednak to na tyle…
Pamiętała dobrze każdy dzień w obskurnej, obrzydliwej, ohydnej i odrażającej piwnicy, w której swąd stęchlizny i gnijącego, ludzkiego mięsa roznosił się niemal jak drugie powietrze. Spędziła tam zaledwie trzy miesiące, a jednak tyle wystarczyło, by wiedzieć, że najbardziej na świecie nienawidzi mężczyzn. Przychodzili co noc by ją torturować. Podpalali jej skórę… Wbijali pręty w nogi , skuwali łańcuchami i rozciągali. Związaną wrzucali do brudnej, lodowatej wody, a potem mokrą wystawiali na chłostę. Jednak, nie to było najgorsze. Jeden z nich, ten chudy w nocy przychodził nie po to by zadawać jej fizyczny ból, by sprawdzić jej reakcje czy ocenić jak dużym jest dziwactwem. Zamiast tego ją gwałcił. Notorycznie, zawsze brutalnie, mocno. Poniżał ją, szydził z niej, spuszczał na twarz. A ona musiała to znosić i tylko jej wzrok, pełen rządy krwi, nienawiści, obiecujący zemstę sprawiał, że w pewnym momencie zaczęli jej się bać. Aż w końcu udało jej się uciec. Nigdy nie opowiadała nikomu jak, po prostu znalazła się w mieście.
Dowiedziała się, że w noc jej zaginięcia cała rodzina została wymordowana. Co ciekawe, przyjęła to z nieludzko stoickim spokojem.
Wyjechała z miasta jeszcze tego samego dnia.
Szkoliła się u najlepszych, a przynajmniej tak mówią. Na początku była najemniczką i chodź w obozie szkoleniowym mówili na nią Apayan to wyrobiła sobie jeszcze jeden przydomek – Ruda Kostucha. I pasowało jej to… Nawet bardzo.
Ale obóz wojskowy mimowolnie narzucał jej poglądy polityczne – musiała być wierna królowej. A ona nie chciała stać ani po jednej, ani po drugiej stronie. Neutralna na wszelką politykę kraju postanowiła na życzenie ciotki przyjechać do miasta, gdzie mieszkała jej siostra z krwi, o której wiedziała tylko tyle, że ta nie wie o Rudej nic.
Tak więc teraz przechadza się po mieście psychopatka rządna krwi i zemsty za to, co uczyniono jej gdy była jeszcze młoda. Nie ufa nikomu, z pogardą patrzy na wszystkich mężczyzn…
  
Przecież w tych czasach nie ma uczciwych…

W skrócie
Rude włosy | Grafitowe oczy | 164cm | Uczulona na truskawki
Alkoholiczka | Masochistka | Biseksualna | Sadystka
Flet poprzeczny | Wokal | Pianino | Skrzypce | Broń biała

środa, 26 grudnia 2012

Chodźmy do piekła! Tam mają ciasteczka...

Konkordat 
26 lat  |  Córka Drwala 

 Trudno do niej dotrzeć, trudno jej coś wmówić, tudno się z nią rozmawia, trudno sie z nią przebywa w jednym pomieszczeniu, trudno ją rozgryźć. Jak można określić jej charakter? Trzeba zaznaczyć, że jest trudny i skomplikowany. Już na pierwszy rzut oka, według zdania powszechnego, nie figuruje na liście tych ułożonych, grzecznych panienek w sukienkach, jakie najczęściej pojawiają się na Królewskim Dworze bądź w całym Królestwie. Nie potrafi normalnie spojrzeć na ludzi z Dworu. Nie ważne, kim by byli, dla niej są parszywymi pasożytami i paja do nich szczerą nienawiścią. Jednak, powracając do jej charakteru, trzeba powiedzieć, iż jest typem dość brutalnej i twardej kobiety, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Łatwo można ją zirytować czy też wkurzyć. Wtedy lepiej uważać, abo Panna Konkordat mistrzowsko opanowała sztukę posługiwania się wszelakimi toporami i młotami, więc bądź ostrożny w jej towarzystwie. Wszystkich ocenia według pierwszego wrażenia, które jest dla niej najważniejsze i które potem ciężko zmienić. Rzadko kiedy zdobywa się na wypowiedź, ale jeśli już mówi, to widac ma w tym swój jakiś interes. Zawsze szczera do bólu, mówi wszystko wprost. Nie boi się konfrontacji, ani poczucia wstydu, czy nawet przegranej. Uczy się na błędach i nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki.Każdy upadek czyni ją silniejszą. Przebiegłość i wartki, bystry umysl to jej cechy charakterystyczne. Myśli trzeźwo i zazwyczaj prosto, nie korzysta bez potrzeby z talentu do knowań.
Potrafi być spokojna, jednak nie przesadza z tym "stoickim spokojem". Jest strasznie niecierpliwa. Nie cierpi czekać i nie cierpi, kiedy ktoś na nią czeka.Mści się okrutnie i do usranej śmierci, więc biada temu kto ja zawiedzie, czy też zrani.Sprawiedliwa i łaknąca sprawiedliwości, zdolna do samosądu... W ostatecznosci. Nienawidzi krwawych żądów królowej i także pragnie to jak najszybciej skończyć.Nie potrafi patrzeć na krzywdę innych, nawet, jeśli ich nie zna, stanie w obronie słabszych nawet za cenę własnego życia. Ma swój honor, co trzeba też potwierdzić. Wiadomo, że nie obce jej manipulowanie kimś w własnych celach. Sztuki torturowania także nie są jej obce, jednak jeśli już, to w dobrych celach. Śmiało możesz powierzyć jej najskrytszy sekret, ona zatrzyma go dla siebie, możesz jej ufać, choć na to nie wygląda. Twardy kawał baby, która nie cierpi szczeniackich zalotów do niej samej. Wtedy ów osobnik,może dostać dość mocno w...nos. Twierdzi, że jest aseksualna. Nigdy się nie zakochała i nigdy nie ma takiego zamiaru. Uważa że "Miłość" to uczucie fikcyjne, aby artyścimieli na czym skupiać swoje dzieła.  Jest sarkastyczna, w zasadzie sarkazm to jej drugie imię, często w rozmowach używa sarkazmu, a przez to ludzie z nią rozmawiający różnie się czują.
 Jest uparta, a to w powiązaniu z resztą jej pokręconego charakterku daje naprawdę ciężką mieszankę. Prawie niemożliwym jest to by udowodnić jej, że nie ma racji, w zasadzie nigdy nie przyzna tego na głos. A kiedy ktoś jej nawet udowodni, że nie ma racji nie przyzna tego na głos, co to to nie. Może i jest kobietą, ale kocha dobrze wypić, nawet jeśli nie ma na to pieniędzy. Jest także strasznie pracowita, przez co tępi wszelkich leni i zagania do pracy.
Umie walczyć o swoje i rzadko odpuszcza.Trudno zdobyć jej zaufanie, a co dopiero odzyskać je. Kon nie uznaje czegoś takiego jak „druga szansa”, chyba, że na kimś jej naprawdę niesamowicie zależy, jednak na odzyskanie pełnego zaufania, nie ma możliwości. Bardzo ceni sobie szczerość. Zresztą sama jest szczera do bólu, chodź może po prostu czasem wredna. Wierna i lojalna, jeśli by należała do jakiejkolwiek grupy, uznajmy, rebeliantów. Nigdy nie zdradzi niczego, co z nimi związnane, nawet,jeśli torturowali ją dzień i noc. Nic z niej nie wyciągną. Mimo to, jest prawdomówna, rzadko kiedy skłamie a jeśli już wiedz, że to była konieczność.

"Życie nauczyło mnie odwagi do popełniania kolejnych błędów za które kiedyś przepłacę życiem"


Konkordat oczywiście, na pierwszy rzut oka, uznasz ją za kobiete, bo taka też jest prawda. Ma krótkie, gęste czekoladowe włosy sięgające nie niżej niż do ramion. Gdzieniegdzie się powalują, tutaj pokręcą, tutaj wyprostują.Lecz nie to przyciągnie twoją uwagę jako pierwsze. Pierwsze będą oczy. Duże, koloru ciemnej, soczystej zieleni spoglądające na ciebie chłodno, wraz z wrodzoną bystrością. Najczęściej tańczyw nich charakterystyczny ognik, nie wiadomy, co symbolizuje. Trochę duży, lecz mało zgrabny nos, pełne blade usta, ledwo wyróżniające się z kolorem twarzy dziewczyny. Ciało, pkryte wieloma bliznami i najczęściej ranami, które rzadko kiedy ujawniają się na światło dzienne. Charakterystyczną blizną, jest jedna, wielka na plecach, ciągnąca się od prawego ramienia po lewe biodro. Pamiątka po napadzie żołnieży Królowej na jej dom. Na rękach zawsze ma dziwaczne rękawiczki bez palców, które pomagają w uniesieniu strasznie ciężkich toporów i młotów. Na pozór drobna, lecz siły ma za dziesięciu. Potrafi dobrze walczyć, jednak najlepiej w jej dłonaich sprawuje się każdy rodzaj ciężkich toporów i młotów, którymi miota w zadziwiającej perfekcji i dokładności.Jest także zwinna i szybka, copotwierdza fakt iż przemieszcza się bezszeleśnie, tym bardziej, jeśli przemieszcza się na dużych wysokościach ( drzewa, budynki etc. ).jednak jej słabością są miecze i sztylety. Próbowała nauczyć się nimi posługiwać, jednak bez skutku. Nawet nie potarfi utrzymać mieczu w wysokości i dobrze się nim sprawować. Tylko topory i młoty, amen. 
Ma długie, smukłe nogi, małe stopy i zgrabne ręce. Warto też wspomnieć o piersiach. Nie za duże, nie za małe, w sam raz. Jednak, jeśli będziesz się na nie gapił... Kon szybko pozbawi cię ręki swym toporkiem, uwież mi. 
"Ludzie są tak jak lalki, niektórzy mają dusze,
a niektórzy są puści niczym katron soku,tylko że już wypity"

Gdzieś w Królestwie Antygoni, gdzieś w małej, biednej gospodzie, przyszła na świat dziewczynka, która już od swoich pierwszych dni, zapragnęła być drwalem.Przy anrodzinach, chwyciła mały toporek w ręce i tak zacisnęła małe rączki, że nikt nie potrafił jej go wyrwać. Wspomnijmy o tym też, że miała brata bliźniaka, którego zabranokilka dni po ich narodzinach i teraz nikt nie wie, gdzie on też się podziewa. Mała Konkordat dorastała w biednej, drwalskiej rodzinie. Często nie było pieniędzy na jedzenie, więc mała dziewczynka próbowała jakoś dorobić na mieście. Ojciec bym drwalem, a matka, zmarła przy porodzie. Rodzic dziewczyny, nie mając pojęcia o wychowywaniu dzieci, wychował ją na... drwala. Taka była powszechna opinnia, jednak ojciec po kryjomu uczył ją innych rzeczy.Jak walki, zakradania się,miotania toporem i młotem. Tak dziewczyna dorastała, później w wieku nastoletki zajmując się większością domu. Mało wiemy z jej dalszej historii, jednak jeden fakt jest warty wspomnienia. Pewnego spokojnego wieczoru, kiedy ojciec Kon przywiózł dostawę drewna narąbaną wcześniej z lasu, zjedli kolacje i już mieli wybrać się na kolejną potajemną lekcje, kiedy do domu wpadli zołnieże Królowej i na oczach Konkordat, zabili dość brutalnie jej ojca, oskarżając o nieprawdopodobne rzeczy. Od tamtego czasu znienawidziła całą rodzice królewską, wraz z dworem i pragnie zemsty.Pragnie położyc kres rządom Alice, pragnie wolności ludzi i pomszczenia Ojca. 
Właśnie wtedy, dołączyła do rebeli. Choć nie do końca trawi "Ex" księcia, stara się być wobec niego neutralna choć powątpiewa, że on kompletnie wie, o jej istnieniu. Dorabia sobie w różnych grach w barach, bądź także wciąż pracując jako drwal.
"Zwykle błędy popełnia się łatwo, ale życie z ich konsekwencjami bywa wyjątkowo trudne. "

Cóż. Możnaby rzec że Kon popełniła w życiu wiele błędów, jednak ten ostatni, przypłaciła większą karą niż zwykle. Podczas ostatniej kary u królowej, Drwalkę pozbawiono jednego oka i wygenerowało znamię w kształcie Herbu Rodu Królewskiego, niczym koniu. Brak oka zakrywa czarną, materiałową opaską, przepasaną na skos, która idealnie zakrywa pusty oczodół. Wciąż szuka czarownicy, która pomoże rozwiązać jej ten problem. Znamię herbowe zakrywa różnymi szalikami czy chustami, ponieważ jest to dla niej hańba. 
Niegdyś była zwyczajną Drwalką, która przygarniała rebeliantów pod swój dach, dając im bezpieczne schronienie jak i jedzenie.Od czasu niedawnej chłosy, jej dom został spalony, jednak już dobre kilka lat temu, przewidując iż może go utracić, swe najcenniejsze rzeczy jak kolekcja siekier, toporów i młotów czy inne zbiory ziół, zostały zachowane w pozdziemnych lochach leśnych, należących kiedyś do myśliwego, który dawno nie żyje. Teraz nie ma za bardzo co z sobą zrobić, pałęta się to tu, to tam, żyje z tego, co upoluje. 
"Najkrótsza droga do obłędu wiedzie przez samotność."

<TUTAJ POJAWI SIĘ COŚ, ALE NA RAZIE NIE WIEM CO, DZIĘKUJE>


● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ●● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ●● ●
Nie wiem, czy wszystko w KP się zgadza z realiami, ale jeśli coś by nie pasowało, to napisać i to zmienię. Wyszła jaka wyszła, nie nawidzę pisać Kart Postaci, i że też trzeba podkreślić że - nie potrafię. Chętna jestem na wszelakie wątki i powiązania czy relacje. Wbrew pozorom, Kon nie gryzie. Czasami. Poszukuję także "Brata Bliźniaka" Konkordat, który został zabrany kilka dni po ich narodzinach. Chciałabym, żeby było choć nikłe podobieństwo ( brazowe oczy czy zielone włosy etc.) To chyba tyle. ^^