niedziela, 23 grudnia 2012

Nie ma przyszłości, ale jest nadzieja. W krzyku się rodzi, a w ciszy umiera...

"Oczy są lustrem, w którym odbija się nasza dusza."

Felicitá Luka Mégurine

Jakim sposobem światło dociera do wnętrza domu? Przez okna otwarte na oścież. A jak dociera do ludzkiej duszy? Przez wrota miłości, o ile są otwarte.

Felicitá, z pozoru niewinne dziewczę, szukające dobra w głębi każdego człowieka. Urodziła się w zamożnej, szlacheckiej rodzinie jako trzecie i ostatnie dziecko Liberty i Novy Mégurinów. Jej opieka spoczywała jedynie na barkach matki, tak samo jak opieka jej dwóch braci, ponieważ ojciec najwięcej czasu poświęcał pracy. Liberta była matką wprost wymarzoną, po której Luka odziedziczyła urodę, ojciec zaś był mało widywany w domu więc niewiele mogłaby się wypowiedzieć oń. Starszy z braci w wielkich, błękitnych oczach maleńkiej dziewczynki był wzorem do naśladowania. Sprawiedliwy, zdeterminowany brunet stąpający twardo po ziemi- Gábrielo. Lorenco był podobny do starszego brata, również był sprawiedliwy i zdeterminowany stawiający zawsze na swoim i wiedzący po czym stąpa. Felicitá była przeciwieństwem swego rodzeństwa, uczciwa, cicha marzycielka bujająca wciąż w obłokach i nie patrząca realnie na świat. Może to przez to nie była akceptowana?

Za dzieciństwa nie miała wielu przyjaciół, jedyną jej bratnią duszą był pluszowy królik, mający wiecznie uśmiech na twarzy. Była to mała fioletowa maskotka o oczach z dwóch, wielkich czarnych guzików. Jedno z ślepi, a dokładniej prawe, przecinała długa szwa. Jego usta z uniesionymi kącikami były z czarnej nici, a różowy nosek z cukierka. Luka nigdy nie zmieniała mu ubioru, jedynie prała go raz, dwa razy w tygodniu. Była to błękitna, falowana  sukieneczka z małą broszką w kształcie oka.

Najgorszą chwilę odbyła, kiedy jej bohater, ktoś na kim się wzorowała uciekł, gdy ich matka zachorowała, a ojca nie było już na świecie. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, pozwoliła kierować swoim życiem Lorencowi. To był jej najgorszy błąd w życiu. Kiedy brat postanowił wydać ją za mąż, opuściła dom budzący pełno przykrych wspomnień. Wzięła tylko to co najważniejsze, dobry humor i głowę pełną marzeń, a następnie wyskoczyła przez okno i odeszła. Nigdy już nie ujrzała ani Lorenca ani Gábriela.
Po odejściu z domu ruszyła na północ, gdzie dołączyła do Darkonów, ludzi, którzy usuwają tyranów z tego świata. Tam spotkała Lorcan'a, któremu bezgranicznie zaufała, stał się dla niej bliską osobą, przyjacielem .Ich drogi znów się na siebie natknęły, los stał po ich stronie. 

Dziś jest tą samą dziewczynką co kiedyś, cichą marzycielką bujającą w obłokach, z głową wysoko w chmurach i myśląca o niebieskich migdałach. Dla niej życie to gra, w którą można zagrać jeden raz i nie można jej przegrać, bo wtedy jest tak zwany game-over. Jest optymistką, postacią przepełnioną entuzjazmem i pozytywną energią. Tryska od niej tęczowymi barwami, a jednocześnie szarą nutką tajemnicy. Jest również uparta i zawsze stawia na swoim, nawet jeżeli jest to bezsensowne. Preferuje cisze i spokój, w którym mogłaby pogrążyć się w marzeniach. Odizolowana od świata, posiadająca swoje cztery ściany. Kieruje się słowami "Mam swój świat i swoje kredki-nadaje życiu wymarzone kolory",  takie jej dwa słówka na drogę.

Dziewczyna średniego wzrostu, posiadaczka idealnej budowy ciała oraz skóry koloru kości słoniowej lśniącej w promieniach słońca jak najdoskonalsza perła. Jej ciągła twarz posiada mało detali charakteryzujących starców, wysokie kości policzkowe pokrywa wiecznie rumieniec. Jej górną wargę można osądzić jako subtelnie wyrzeźbioną z tysiącem wyniosłych zwężeń czających się w tym zwyczajne łagodnym łuku. Priorytetem jej twarzy są wielkie oczy o gęstej, czarnej fali rzęs. Tęczówki mienią się jaskrawym niebieskim kolorem przechodzą delikatnie w biel. Obwódka na około jej źrenic jest migocąca jak diament, białej barwy. Liliowe włosy spływają jedwabistymi, prostymi kosmykami aż do pasa, czasem czesane są w długiego warkocza. Zakłada prawie zawsze na siebie długi płaszcz z kapturem, którym mogłaby swobodnie zakryć głowę oraz oczy. Jest on czarnego koloru, w niektórych miejscach srebrnego, zakłada podeń białą luźną bluzkę oraz czerwony, ciasno zawiązany pas. Ciężkie czarne buty...
____
Karta Postaci na razie jest eksperymentem, więc uprzedzam, że będzie tysiące razy zmieniana i poprawiana. 

3 komentarze:

  1. *Przemierzała miejskie ogrody, gdy zobaczyła jakąś kobietę, spacerującą wśród okrytych śniegiem krzewów. To ją widziała przelotem u Lorcana, zmarszczyła brwi i szybkim krokiem ruszyła w jej stronę, okryła dokładniej Włosy oraz ramiona szalem, skrawkiem materiału zakrywając ranę po biczu, którym karała ją Alice.* Niewielu ludzi ryzykuje, spacer w taką pogodę. *Zagaiła uśmiechając się do niej przyjaźnie.*

    OdpowiedzUsuń
  2. *Uśmiechnęła się mimowolnie, odgarniając z twarzy kosmyk włosów, aby skryć go pod chustą. Policzek piekł w miejscu, gdzie przecinała go świeża rana, jednak nie zajmowała sobie tym zbytnio głowy. Była natomiast pewna, że ta rozmowa nie dotrze do królowej. Mimo tego iż była zwykłą dwórką, to miała swoich ludzi wśród straży, oraz mieszczan. Dzięki temu, że pilnowali oni skrzętnie wejścia do ogrodów, pewna była iż młoda Pani nie będzie mogła śledzić jej krok w krok.* Lecz przezorny zawsze ubezpieczony. *Odparła z ciepłym uśmiechem.* Przejdziemy się? *Wskazała ręką w głąb labiryntu krzewów. Nie czekając na odpowiedź, ruszyła nieśpiesznym krokiem.* A więc, pozwól, że zadam to pytanie. Nie wyglądasz na tutejszą.

    OdpowiedzUsuń
  3. *Uśmiechnęła się widząc jej zafascynowanie białym kwiatem. Alabastrowo jasne płatki, okalały żółtawą główkę. Roślina rozchyliła wdzięcznie płatki wzięta do rąk pachnąc cierpko.* Tylko te kwiaty kwitną w zimę. Poprzednia królowa rozkazała je posadzić, by nawet w zimie rozświetlały ogrody, zarówno miejskie jak i zamkowe. *Powiedziała z uśmiechem, zgarniając ponownie kosmyk włosów za ucho.* Jak tam jest, na północy?

    OdpowiedzUsuń