sobota, 19 stycznia 2013

Zbyt wiele złych dźwięków w naszej wspólnej symfonii




Emrys Angus Richwolf zrodził się 112 lat temu, ze związku ludzkiego mężczyzny i kamaela.  Sam też odziedziczył po matce swoją anielską tożsamość.
Warto wyjaśnić czym jest ów kamael. Ich historia sięga początków stworzenia świata. Bogini miłości, która ukochała anioły, oddała im wolną wole i wypuściła z Vilanorii- kraju bogów, dla jednych znaną jako Eden, Raj, a dla innych Irij.  Anioły zaś, jako istoty niematerialne obrały ciało i stały się ludźmi. Tyle, że obdarzonymi pięknymi białymi skrzydłami i mocą od bogów, które się nie starzały. Tak zjawiły się w świecie Kamaele.  Dziś, istoty te ukrywają swoją tożsamość , ponieważ niegdyś dowiedziano się, że pióra z ich skrzydeł mają moc m.in. uzdrawiania każdej choroby, przez co są tropione jak zwierzęta.


Matka Emrysa zmarła, gdy miał zaledwie rok. Ojciec wychowywał go sam. Po dwóch latach znalazł sobie nową żonę, z którą miał dzieci, między innymi chłopca imieniem Aaron[pochodzenie szczegółowo napisane będzie w jego KP]. Emrys był z bratem bardzo związany. Przez całe życie nigdy się nie rozdzielali. Emrys i Aaron wyjechali z rodzinnych stron, by zaznać trochę świata i – trzeba to przyznać- nacieszyć się wolnością. W tym czasie bardzo przydały się im umiejętności nabyte w rodzinnym domu, takie jak chociażby szermierka. W tym czasie Emrys nauczył się zielarstwa od pewnej dziewczyny-Sienny, która bacznie się mu przyglądała. Chłopak domyślał się, że odkryła jego sekret bycia kamaelem. Postanowił uciec. Gdy obudził w dniu, w którym miał opuścić ów miasto, obok łóżka zastał Siennę. Oczy miała wpatrzone, z dziką radością w dal. Gdy zauważyła, że się obudził wbiła wzrok w jego oczy, a Emrys poczuł tylko spokój i otaczającą go powoli ciemność.
Obudził się, przynajmniej tak mu się wydawało. Ciemno, duszno, cisza dookoła. Myślał, że umarł. Stracił rachubę czasu. Aż do dnia, w którym nie ujrzał światła, a w nim Aarona.
Pierwsze co zapamiętał, to że chłopak przyłożył mu w twarz i wyrzucił, że 40 lat spędził na szukaniu go, myśląc, że jest martwy. Później opowiedział, że Sienna z pomocą czarownika, zakopała Emrysa żywcem. Dlaczego? Tutaj snuć można tylko domysły.
Bracia postanowili zacząć nowe życie, bez prześladowań w Antygonii. Słyszeli o terroru jaki tu panuje, ale zdaje się, że o rasach z jakich oni się wywodzą, tutaj nikt nie wie, przez co są bezpieczni…

Z charakteru Emrys jest bardzo zmienny. Raz zachowuje się jak typowy lekkoduch, nie zważa na problemy, a innym razem siedzi sam, zapatrzony w dal, rozmyślając. Dodać trzeba, że kompletnie nie zna się na żartach, zwłaszcza na tych, które dotyczą jego osoby.  Nie lubi ustępstw. Typ „Jasia wędrowniczka”- zwykle wszędzie go pełno.  Na wszystko  znajdzie wymówkę, odpowiedź, wie wszystko na każdy temat. Jest osobą bardzo ambitną, wytrwale dążącą do celu. Ludzie albo go kochają, albo nienawidzą - nikt nie przejdzie obok niego obojętnie. 

Dodać należy, że nie paraduje po ulicach ubrany jak aniołek prosto z nieba. Skrzydła są "schowane", przez co na plecach ma dwie obszerne blizny. Ubrany w ciemne kolory kontrastujące z jasnymi włosami i przyciągającymi uwagę, jasnozielonymi oczami.

niedziela, 6 stycznia 2013

Hellado chroń swą Lamię


Przed skrzącym się pomarańczą cieniem ognia,poza ciepłem domu, ojciec opowiada młodzikom legendę. Tę wyśpiewywaną przez zasady religii Hellady. Wszyscy trzej przysłuchują się odgłosom szarpanych klifami brzegów, które zdają się  echem odbijać szeptane słowa bajarza.
"Za czasów gdy Bogowie z lubością schodzili na ziemię, naszym państwem rządziła wybitnej urody księżniczka. Wychowywano ją na  dworze, na przeciętnie inteligentną kobietę, o biernym zdaniu wypowiadanym  pięknym głosem sączonym miodem. Zeus w swej przychylności spłodził z nią dwójkę dzieci, opuszczając siedzibę złotych chmur swego bezpiecznego nieba. Dzieciątka zrodzone z tego związku dzieliły z matką aparycję. Chłopiec miał złote ojcowskie oczy, a dziewczynka  ciemne loki na  mokrej od krwi główce. I jakież to nieszczęście spadło na tę biedną, świeżą matkę, pozostawioną na pastwę okrutnego losu, po zniknięciu władcy Olimpu. Jego prawowita małżonka, Hera mądra, opiekunka kobiet, nałożyła rozkaz na  Sybaris, aby pożarła ciało swego ciała, krew swej krwi ucieleśnione we własnym potomstwie. Torturowana matka, z ustami  rozchylonymi dłonią potężnej Hery została nakarmiona ścierwem Scylla i Phorcys. Godziwy Zeus w zamian za to upokorzenie dał jej umiejętność wydłubywania oczu innym ludziom. Jednak zła Hera  skazała ją na okrutną mękę, nie pozwalając jej na zamkniecie oczu gdy dnieje. Mrugała więc jedynie nocą, zasłaniając możliwe okrucieństwa. Z tego wszystkiego oszalała. We wściekłości pożerała dzieci i mężczyzn , którzy kiedykolwiek dopuścili się zdrady. Ponoć wpojono w nią siłę  morskiej, głębinowej ryby, równie ślepej i agresywnej co ona. Ten proceder przypłaciła ogonem, łuskami skóry. Prawdziwe jej oblicze ociekało szpetotą, wzgardzonymi przez ludzi trzema rzędami zębów, ostrym jęzorem. Ciałem zniszczonym od bólu. Żart boski dał jej też możliwość zamiany postaci potwora na  intrygująco piękne. Zdarza się czasem, że słychać jej krzyk. Bolesny wrzask gdy przychodzi czas brzasku. To Lamia woła o swoje dziedzictwo."
 Posągowi Kuros, z rozchylonymi ustami chłonęli barwy historii. Łodzie rybackie kołysały się, niesione  wiatrem spokojnych fal. Delikatne skrzypienie  nadawało rytm życia przybrzeżnego miasteczka. A gdzieś niedaleko, w opuszczonej, skąpej zatoce pływało stworzenie ograniczone łańcuchem. Po opadnięciu słońca za linię horyzontu wychodziło polować na uśpione mewy, zaskrońce, kraby. Na czterech łapach, zdzierając skórę z palcy. Z wypukłym z głodu brzuchem. Zdeformowane przez niewygodne przyzwyczajenia. Wraz z dnieniem siadywało na  skałach, pomrukując w słońcu, które podpalało skórę, pod drzewem oliwnym. Wypatrywało, w swej urodziwej postaci, statków. Ludzi, którzy mogliby ją uwolnić.
Pewnego dnia, gdy pamięć o nim stała się tak zamazana, nikła i nieistotna, uwolnił je czas. Łańcuchy przerdzewiały. Osłabiona istota, która nigdy nie zapomniała o swym przekleństwie, pożarła wszystko co stanęło na jej drodze, uciekając na północ wedle stare umowy złożonej królestwie Antygonii, tam miała uczyć córkę króla z posłania swojego władcy. Spóźniła się zaledwie trzynaście lat.

Sybaris zaczęła przedstawiać się jako Lemme Messe co w jej języku oznacza Ostry przełyk. Jest niewysoka, a heban włosów ciągnie się aż do jej bioder. W zielonych oczach, w zwierzęcym wejrzeniu legowisko ma spokojne wyczekiwanie. Sylwetka wąska, o łagodnych , falistych rysach kobiecości. Z pewnością to co przyjmuje się za greckie piękno ma ucieleśnienie w jej postaci. Nie zapomnij jednak urzeczony czytelniku, że  ze spadkiem jej ciała, wiąże się także cienki ogon, drgający niczym atakujący wąż. Uda naznaczone są czerwonymi plamami zdartych łusek. Na wierzchu dłoni i karku skóra przybiera rybie wypukłości. Jeżeli zaś wejrzy się do jej gardzieli ujrzy się dodatkowe rzędy zębów skryte po bokach policzków i w jamie gardła.Traci na urodzie prawda?
Ma niespełna trzydzieści lat, w tym trzynaście zim izolacji.
Charakteru dwojakiego. Równie brutalnego co spokojnego, w zależności od zaistniałej sytuacji. Raczej nie uczyła się walczyć o swoje, ona po prostu brała to na co miała ochotę, jak głupie zwierzę ponosząc potem za to surowe kary. Dopiero niedawno oswoiła swoją naturę, na co duży wpływ miał lodowaty klimat Królestwa. Już nie pokazuje ząbków. A przynajmniej stara się aby nikt tego nie dostrzegł. Przez nauczanie stała się w pewien sposób rzeczowa. W jej osobie jest odrobinę cynizmu i ohydnego realizmu. A to zabawne prawda. Stwór z legend jest rzeczowy.



P.S.
Absolutnym brakiem koncentracji oraz funkcji życiowych wykazuje się gdy zbyt wiele zapachów zmiesza się w jej otoczeniu. Otępia ją niska temperatura. Uwielbia oblizywać ludzką skórę... Taki okropny fetysz  zwierzęcego myślenia.

Podobizna: http://anothersingleway.deviantart.com/favourites/#/diaoxt



piątek, 4 stycznia 2013

Nadzieja jest dobrym sniadaniem, lecz kiepską wieczerzą.

(na wczucie się)
Pascal Kaiser vel von Eltz
 bywalec w zamku pod pretekstem wymiany handlowej

Za górami,za lasami,gdzie domorosła dłoń rozkapryszonej dziewuszki nie sięga a klimat ulegając ochłodzeniu bywa kapryśny,umiejscowiony jest zamek nienaruszony zębem czasu,a pieczę nad nim sprawuje ród krwiopijców,którego korzenie sięgają początków średniowiecza.Mimo tego,że bywają miesiące,gdy cały klan mija się w komnatach,będąc w rozjazdach,to wyczuwalne są więzy,jakimi członkowie rodziny są powiązani.Jednak pomimo pozornie sielskiej atmosfery wszystkich obowiązuje kodeks,w którym najsurowszy wydaje się punkt traktujący o bezwzględnym zakazie przemianie człowieka bez uzgodnienia tego z Ojcem.On to,gotów jest zabić swe dzieci za zniewagę choćby jednego filaru niezbędnego w utrzymaniu rodu na powierzchni.Swoje zyski oraz dobrobyt czerpią z handlu mięsiwem zarówno z ludźmi jak i wilkołakami.Mało kto zdaje sobie z tego sprawę,lecz istnieje kilka społeczności ich pokroju,które piastują wyższe urzędy na tym świecie,tym samym jest im nie na rękę zapuszczać się na polowania w gęste bory,wybierają więc dawanie sowitych opłat w zamian za dostarczanie ubitej już zwierzyny.Podejmują się również licznych ekspansji ekonomicznych,sukcesywnie pertraktując z rozważnie wybieranymi wcześniej krajami.

Przez setki lat egzystencji jego charakter zdołał się jedynie wyostrzyć,a poszczególne jego cechy jedynie przybrały na sile.Bezwzględny,ludzi traktuje jako środek pomocny w osiągnięciu celu,a nie jako cel sam w sobie.Ponadto nie stroni od kobiet,jednak życie tych ludzkich zazwyczaj zakańcza po jednej nocy,nie dając im możliwości rzewnego wspominania jego postaci do końca ich krótkiego żywota.Owszem,przy jego boku można dostrzec ludzi,którzy towarzyszą mu nieco dłużej,jednak prędzej czy później wychodzi na jaw,że jest to osoba,z której może wyciągać korzyści dla siebie.Choć bywa i tak,że utrzymuje ich przy życiu,gdyż okazują się niezłymi rozmówcami,a trzeźwe spojrzenie na świat niektórych ceni sobie wysoko,mimo że sam upojony nieraz intrygami czy innymi żądzami kieruje się instynktem drapieżcy.
Tutaj warto wspomnieć o rodzinie,której krew została na niego przetoczona.Swych pobratymców darzy wielkim szacunkiem,to do nich powraca,jeśli usilnie pragnie pobyć wśród swoich.Jednak z największą ufnością na jaką go stać spogląda w oczy Ojca,jego pyta o radę,gdy w znienawidzonych chwilach słabości dopadają go wątpliwości.

 Jak większość krwiopijców,posiada dość jasną karnację,a skóra jego w dotyku jest chłodna,zresztą nie ma co się dziwić,skoro jedyną krwią,jaka krąży w jego ciele pochodzi od innych istot,a wyłączony od wieków krwiobieg nie ma możliwości ogrzewania jej.Włosy na jego głowie kręcą się mimowolnie,o kolorze wpadającym w jasny brąz.Osadzone pod jasnymi brwiami błękitne tęczówki,w stanach najwyższego wzburzenia przywodzące na myśl gęstą smołę,mierzą wysoko,nie zwykłe wpatrywać się długo w ubitą ziemię,tudzież lepszego stanu drogi.Kości policzkowe okraszone krótkim,oraz zadbanym,aczkolwiek szorstkim zarostem.Liczący sobie 190 cm wzrostu mężczyzna nie może narzekać naswą posturę,skoro  upodobała go sobie pewna podobna jemu nieśmiertelna,z wzajemnością trzeba dodać.O tak,jest kochliwy jak mało kto,co niekoniecznie jest pożądaną u długowiecznych rzeczą,zwłaszcza,jeśli znajdzie się osoba,z którą nagle zapragnie związać się na wieki.

Z Alice łączą ją poprawne stosunki,ze względu na handel mięsiwem,jakim się Pascal zaoferował,za który z kolei królewna płaci niemałe sumy złota.Choć nieraz w czasie pobytu pana Kaisera w jej posiadłości wdają się oni w niezobowiązujące luźne rozmowy,okraszone małą cząstką serdeczności,on nie zapomina,w jakim celu się zjawia.Stanowczo w niesmak mu to,że tak młoda osoba dzierży władzę nad ludem biczem oraz groźbą,próbując poszerzać swoje panowanie o niepodbite jeszcze tereny.Można by rzec,że hipokryta,skoro sam nisko ceni sobie ludzkie życie,lecz głęboko wierzy w to,że człowiek nie powinien w łapska dostawać władzy absolutnej nad podobnymi sobie,to należy się wyłącznie wyższym istotom,którzy powinni się rozsądnie podzielić ludnością między sobą.Dlatego od czasu do czasu wspomaga zakon Drakonów planowaniem różnorakich strategii,które później jego członkowie wcielają w życie,zwracając wielką uwagę na to,aby samemu sobie nie zaszkodzić.Jednak już dawno dostrzegł alternatywę.Mianowicie,zadbać o to,aby królowa zmarła,nieważne jaką drogą,nie stawiając nikogo w następstwie.Wtedy,zgodnie z planami,cały ten terror upadnie samoistnie,pozbawiony napędzającego go "paliwa".W końcu,żaden człowiek nie przeżywa 100 lat,zwłaszcza w Średniowieczu.
______________________________________________________________
Witam oficjalnie,mam nadzieję,że z moimi nieco dziwnymi planami wpasuję się,znajdując kompanów ;)
Od razu ogłaszam,że szukam kogoś,kto mógłby należeć razem z moją postacią do tego samego rodu,miło by było,aby takowa postać stała po tej samej stronie. Na ewentualny wątek miłosny razem z Pascalem jesteśmy również jak najbardziej na tak,oraz inne wątki,gdyby ktoś pytał ;)

czwartek, 3 stycznia 2013

Bal.

Witam Wszystkich. J Jak wiecie ma się odbyć bal maskowy, coś jak sylwester. No więc myślałam o dacie. To, że zapewne większości będzie bardziej pasował dzień wolny niech też bal będzie w sobotę (5.01.2013) o godzinie 18:30. No ale jak nie będzie Wam pasować i chcielibyście zgłosić inna datę, to piszcie tutaj albo na chacie.