Córka Elishabeth oraz Nicholasa Frobisherów, poprzednich
władców Antygonii.
Alice to młoda dziewczyna, które już we wczesnym dzieciństwie
została królową Antygonii. Ale może od początku.
Trzeba zaznaczyć także to, że dziewczyna posiada jedynego
brata- Lorcan’a, jednak ani dziewczyna,
ani chłopak nie uważają się już za rodzeństwo, wręcz przeciwnie czują do siebie
wstręt i nienawiść. Ich matka za życia była szanowana i kochana przez swój lud.
Zawsze twardo stąpała po ziemi, nie zapominając o miłości. Miała Alice była
wpatrzona w ukochana matkę, zawsze chciała być taka jak ona, aby ją tak samo kochał lud. Ojciec
natomiast był jednym z najmądrzejszych króli. Gdy pogoda dopisywała cała
rodzina wybierała się do ogrodu królewskiego. Najpiękniejszy i największy ogród
w Antygonii. W jeden z części ogrodu został wybudowany labirynt, którym zawsze
siostra i brat szukali się wzajemnie, a towarzyszył im cały czas wesoły uśmiech
na twarzach. To były naprawdę spokoje i szczęśliwe czasy..
Jednak po kilku
latach sielanki, królowa zachorowała. Król popadł w rozpacz a razem z nim całe
królestwo. Następnie nadszedł dzień, gdy ukochana matka , jak i królowa
zamarła. Alice wstrząsnęło to zdarzenie do tego stopnia, że zamknęła się w
swojej komnacie płacząc dniami i nocami. Służba dobijała się do jej drzwi
jednak to było na nic, tylko dało się słyszeć szlochanie dziecka. Nicholas gdy
opamiętał się jakimś cudem dostał się do pokoju córki. Kazał postawić przy niej
straż aby już nigdy nie zrobiła podobnego głupstwa.
To nie było już ta sama Antygonia sprzed kilku lat. Tak jak
po korytarzach dało się słyszeć śmiechy dzieci, tak teraz panowała cisza. Alice
stała się rozkapryszonym dzieckiem, które co chwile krzyczało czy też znęcało
się nad służkami. Kazała także zamknąć ogród, w którym aż roiło się od
rodzinnych wspomnień. Ojciec już się nią
nie interesował, całymi dniami przebywał w pokoju swojej żony płacząc nad jej
zdjęciami. Jednak pocieszał go Lorcan.
Gdy Alice kazała zamknąć ogród wściekł się na nią i powiedział, że
zaczyna stawać się potworem. To znacznie ja uraziło i poczuła pierwszy raz do
kochanego brata nienawiść.
Pewnego razu przechadzając się po korytarzach zamku trafiła
do Sali obradowej. Nie pozwoliła jednak aby kto kol wiek ja zauważył, chciała
ich tylko podsłuchać. :
„ Na Sali panowała
głucha cisza, którą przerwał urzędnik o podeszłym wieku. – Mój drogi Królu, Twa
choroba Cie zabije, jeśli nie zgodzisz się na przysłanie medyków. – Odpowiedział z wyczuwalną rozpaczą w głosie
patrząc cały czas na Władce. Ten tylko uśmiechnął się i odchrząknął- Drogi
Bernardzie. Jestem już stary, a moje dzieci mnie zastąpią. Jeśli mam umrzeć,
niech tak się stanie.- zakaszlał kilka razy, jednak jego promienny uśmiech
dalej nie schodził z twarzy. Urzędnicy spojrzeli po sobie, a na Sali rozproszyły
się szepty.- Chcesz aby Twój syn objął władzę ? Jest jeszcze bardzo
młody.-odezwał się jeden z młodych.- Tak, on będzie dobrym kandydatem. Jest
uczciwy, a lud pójdzie za nim- spojrzał przez okno trwając w zamyśleniu. – A co
z Twą córką ? – znów Bernard przejął głos i wystąpił na środek. Król powiódł za
nim wzrokiem i potarł swój podbródek. Jego wzrok posmutniał i uciekł gdzieś wzrokiem.
Alice tak bardzo przypominała mu jego zmarłą żonę, że nie potrafił spojrzeć a córkę.
– Ona wyjdzie za mąż za jednego z książąt. – wzruszyła ramionami chcąc zakończyć
szybko ten temat. Mała dziewczyna zmarszczyła czoło i poczekała aż obrady się
skończą, potem wybiegła z płaczem…”
To był dla niej szok. Ojciec jest śmiertelnie chory, brat
zostanie królem, a ona poślubi kogoś ! Tak nie mogło być. Alice wzięła sprawy w
swoje ręce. Pewnego dnia poszła do komnaty ojca ubrana w suknie matki. :
„Poprawiała ostatni
raz niebieską suknie swojej nieżyjącej już matki. Wzięła głęboki wdech i otworzyła
gwałtownie drzwi do komnaty ojca. – Ojcze !-krzyknęła przerażona i wpadła mu w
ramiona. Szloch wstrząsnął jej ciałem, a ojciec spojrzał na nią ze strachem-
c-co się dzieje ? – wydukał kaszląc i przez chwile miał wrażenie, że to jego
żona wpadła do pomieszczenia. – Lorcan
, on zniszczył obraz matki ! – krzyknęła a z oczu popłynęły jej łzy. Obraz, o
którym wspomniała Alice przedstawiał Elisabeth. A co najważniejsze był to
ulubiony obraz Nicholasa. Władca nie czekając długo pobiegł pędem do obrazu,
którego płótno było rozdarte. Za nim pobiegła córka dysząc cicho. Nicholas
uklęknął przed obrazem i załamał ręce nad głową. Chwile w takiej pozycji
siedział, potem podniósł się gwałtownie i z wściekłością w oczach ruszył do Sali Tronowej, każąc
jakiemuś słudze przyprowadzić syna. Alice została przez zniszczonym portretem
sama i tylko się uśmiechnęła zwycięsko. Podniosła głowę i spojrzała na
zniszczony już obraz. Dotknęła go delikatnie opuszkami palców zwisającego płótna-
Wybacz mi mamo, tylko w ten sposób mogę z Toba zostać.- wypowiedziała te słowa
i ruszyła do Sali Tronowej. ”
Łatwo się domyślić, że na brata Alice czekała sroga kara.
Lorcan zaprzeczył oskarżeniom, ale ojciec pochłonięty złością kazał go
powiesić. Sama Alice sprzeciwiła się ojcu, ale to było na nic. W dzień egzekucji
Lorcan znikł, uciekł z Antygonii i już więcej nie powrócił. Nicholas po paru
tygodniach zmarł, w co Królową ogłoszona została Alice. W lud napełniła się nadzieje,
w końcu tak bardzo przypominała matkę.
Podczas swoich rządów w Antygonii panowała rozpacz i terror.
Za choć małą zniewagę można było zapłacić życiem.
Jej oddaną służka jest także Rinn, która od małego z nią
była. Zazwyczaj tylko ona widzi jej łagodną twarz.
Pani...*Przerwała rozmyślania kobiecie stojącej przy oknie. W dłoniach trzymała masę papierów, które powinna przedstawić królowej, ba, nawet dostała rozkaz by to wszystko przynieść do jej osobistej biblioteki, lecz przerywanie rozmyślań Alice, potrafiło się źle skończyć.*Przyniosłam dokumenty...
OdpowiedzUsuń*Skinęła krótko głową i odłożyła papiery, na biurko. Dokumenty, okryte były okładką, podobną do tej używanej w książkach, lecz nie wiążącą zawartości klejem. Wykonano ją ze skóry, oraz wzmocniono metalowymi okuciami. W środku znajdowały się akty oskarżenia pewnego mniej znaczącego rodu, lecz Rinn wiedziała, że teraz ważą się sprawy życia i śmierci, jego członków. Sama zaś stanęła przy drzwiach z opuszczoną głową. Nie oddalała się, czekając na rozkaz, jeśli go nie uzyska po prostu będzie czekać.*
OdpowiedzUsuń*Wyszła aby przekazać rozkazy do hetmana. Lecz nie pozwalała królowej pozostać zbyt długo w samotności. Wróciła do pomieszczenia trzymając zwinięty pergamin, ze znajomą pieczęcią. Wiedziała bez problemu od kogo jest ten list, w końcu znała się na heraldyce, jak na szlachciankę przystało.* Pani. Posłaniec przyniósł wieści od pana Lucasa. *Powiedziała z zadziwiającym spokojem.*
OdpowiedzUsuń*Szła za nią niczym cień, w ciszy postępując za nią krok w krok. Była zadziwiająco niezauważalna jak na kobietę, będącą w ciężkiej sukni, oraz gorsecie. Każda inna dwórka, w takim stroju zdawałaby się przemieszczać ociężale, stawiając głośno ciężkie kroki. Lecz ona poruszała się lekkim chodem, jakby ciężki materiał nie krępował jej ruchów.* Czyżby książę odwołał swój przyjazd, droga pani?
OdpowiedzUsuń