poniedziałek, 24 grudnia 2012

"Koniunkcja planet nastąpiła, drogi uczniu.."

Gabe | lat 29 | Nadworny Alchemik


Wygląd: Wysoki, białowłosy, obkolczykowany chłopak o skórze koloru kości słoniowej. Wyjątkowo niepozorny, na pierwszy rzut oka - chucherko. Myślisz wtedy "Boże, dajcie mu jakąś kanapkę!". Zwykle się nie uśmiecha, chyba, że tym swoim kpiącym uśmieszkiem, który potrafi doprowadzić jego rozmówcow do prawdziwej pasji. Uśmiechnął się do ciebie "normalnie"? Masz szczęście. Wystające niektóre z kości też u niego nie jest czymś niespotykanym. Pomiędzy dredami wplecione dwa pióra. Przez plecy zazwyczaj przerzucona stara, wysłużona torba wyglądająca na taką, która widziała już z pół swiata i dwie wojny.

Charakter: Nie należy do najmilszych osób, które miałeś przyjemność poznać. O tym Cię zapewniam. Co prawda, gdy ma lepszy dzień, stara się jak może zachować te pozory dobrze ułożonego chłopaka. Nie pali się do rozmowy z tobą? Nic dziwnego, albo Cie nie zna, albo tobą gardzi, ewentualnie ma inne zajęcia na głowie niż urocza pogawędka z twoją osobą. Więc możesz sobie zwyczajnie odpuścić. Okłamał Cie? Nie przejmuj się, nie jesteś ani pierwszą ani ostatnią osobą przy której minął się z prawdą. Jest on z reguły spokojnym osobnikiem, nie wykazującym żadnych nadzwyczajnych zachowań. Należy do osób cichych, które nie specjalnie zajmują miejsce dusz towarzystwa, jednak stara się zachowywać wobec innych w miarę sympatycznie. Tak długo próbował się oddzielić od innych , nowych ludzi, że teraz trudno mu nawiązywac relacje międzyludzkie, nawet jeśli bardzo tego chce. Często zamiast zastanowić sie nad czymś, robi, bądź mówi to od razu. Poza swoją grupką znajomych, która nie jest wcale taka duża, nie specjalnie wdaje się w dłuższe konwersacje. Zwykle go męczą, chłopak stwierdza, że rozmowa nie ma najmniejszego sensu, albo po prostu traci zainteresowanie rozmówcą. Potrafi być strasznym socjopatą robiącym wszystko ludziom wbrew, niekiedy się nad nimi i znęcając – zwykle psychicznie. Zdarzało mu się podawać za przypadkowe osoby czy nawet za jednego z 7 krasnali. Bardzo szybko może się dostosować do jakiejś grupy, jeśli tego chce, co nie znaczy, że często się to zdarza. Chłopak miewa okresy, kiedy potrafi nie odzywać się do wszystkich wokół przez wiele tygodni, bez większego powodu. Jest domysł, że Gabe tylko udaje, zakładając na każdą okazje inną maskę. Nie do końca wiadomo więc jaki jest na prawdę.

Zdolności: Pomimo swojego nastawienia do świata i pomimo swojego wieku - w swoim fachu nie ma sobie równych. Dzięki temu może służyć na dworze królewskim. Z łatwością przemieniał wszelakie materie w złoto. Wręcz się w tym lubował. Nie było dnia, kiedy by czegoś nie przetransformował. Od miedzianego pucharu, do małej śróbki. Skończyło się więc tak, iż każdy element, który mógł służyć jako złoto - służył. Jako alchemik znał się również na medycynie, jednakże bardziej interesowała go ciemniejsza jej strona. A mianowicie wszelakie trucizny, które w mniejszym lub większym stopniu sprzedawał poza obrębem Zamku.

[Karta postaci jeszcze w budowie. Mimo wszystko zapraszam do wątków.]

8 komentarzy:

  1. *Pukanie rozniosło się do pracowni tego zadziwiającego osobnika. To dwórka królowej, a zarazem jej chłopiec na posyłki przybyła do alchemika. Lecz nie tylko od niej przynosiła rozkazy. Był też inny dokument, zapieczętowany, we wzorze mając głowę jelenia o rozłożystych porożach. Ta osoba wiele płaciła, Gabeowi za wykonywanie pewnych usług dla nich, a Rinna zawsze przenosiła te rozkazy więc mężczyzna ją kojarzył. W końcu nacisnęła klamkę i zajrzała do pomieszczenia, z niepewną miną. Nigdy nie wiadomo, czy przypadkiem, jakaś butelka z kwasem jej na głowę nie spadnie.* Waćpan, jesteś, czy mam przyjść później i dać uczonemu pracować? *Wymruczała z przekąsem.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Mistrzu Gabe. *Powitała ekscentryka z uśmiechem. Była zadowolona z jego pracy, ba nawet bardzo zadowolona, lecz nigdy nie powiedziała mu tego w prost. W końcu mało kto, wiedział, że to jej osoba stoi za herbem jeleniej głowy. W heraldyce nazwisku Gossmerów przypisana była szabla skrzyżowana z mieczem, jednak z czasem Rinna zaczęła działać pod inną tożsamością o ile tak można powiedzieć. Miała ona grupę "swoich" ludzi wśród podwładnych królowej, tworzących misterną sieć wywiadu.* Miło mi Ciebie widzieć w zdrowiu Mistrzu. Pan Jouda przesyła pozdrowienia, zaś zapłatę za ostatnie zlecenie przekaże odpowiedniej osobie.*Skinęła mu z wdzięcznym uśmiechem, podając aktówkę.* W środku znajduje się zamówienie od Królowej. Oraz naszego przyjaciela. *Mistrz Jouda. Imię które sobie nadała, odnalazła w starych kronikach, ot takie zamiłowanie jej do historii było.*

    OdpowiedzUsuń
  3. *Uśmiechnęła się słysząc zaproszenie, w sumie chętnie by wstąpiła i podyskutowała. Mimo iż, uczony nieraz bywał nieznośny oraz irytujący wręcz, to ceniła sobie jednak jego osobę. Był jednym z tych, którzy nie skrępowani religią czy też moralnością prowadzili szeregi badań. Niektórzy uznaliby ich za potwory, lecz ona, widziała takich ludzi jako geniuszy. Nie raz słyszała, że alchemicy zajmują się czarną magią i służą mrocznym mocą. Lecz nie zaprzątała sobie zbytnio tym głowy. Miała otwarty umysł, więc takie rzeczy jej nie ograniczały.* Chętnie. Sądzę, też, że tu będziemy mogli w spokoju porozmawiać.*Weszła w głąb pracowni, mijając uczniów zajętych zapiskami.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Weszła do komnaty, której kształt ją zadziwił, lecz nie skomentowała. Założyła tylko za ucho kosmyk wiśniowych włosów i podeszła do jednego z krzeseł, rozglądając się wokół, obracając przy tym wokół własnej osi.
    - Biedne oczy i uszy. Nie będą miały najświeższych informacji. - Mrugnęła do niego zatrzymując się.


    //Wybacz, że tak krótko, ot, za dużo nie mam siły się teraz produkować. I tak, skrybowie, nie uczniowie. Pomerdało mi się.//

    OdpowiedzUsuń
  5. Długo zajęło nim znalazła drogę do pracowni. Obolałe ciało, po wieczorze balu, który dla niej skończył się otępieniem zmysłów, nie radziło sobie z utrzymaniem stabilnej, pionowej pozycji. Wolałaby stanowczo paść na czworaka, podparta ogonem. Ten owinął się wkoło uda jak zachłanny wąż.Miękki, płócienny materiał prostej bluzy opierał się na piersi, sięgając kolan. Dwór niczego od niej nie wymagał, ani etykiety, ani wyglądu. Miała tam jedynie być, uczyć Alice podstaw dobrego wychowania. Może nawet udałoby się jej przekonać to butne dziewczę, że ucinanie głów nie jest dobrym sposobem na zaczynanie znajomości. Ale nie w tym teraz rzecz. Zapukała w solidne drzwi, słuchając skrzeczących piór na pergaminach. Skrybowie pracowali po cichu, starając się nie oddychać. W niewielkim worku przy jej pasie, wiły się czerwonołuskie żmije, nie grubsze niż palec. Zabawka, może nowe wyzwanie dla Alchemika.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miała wielkie, rozszerzone źrenice, które zwężyły się prędko od nagromadzenia światła. Węże poruszyły się niespokojnie w głębokim worku. I znów ten przyjemny metaliczny zapach. I odrobina tuszu i starego pergaminu.Jeden ze skrybów przyglądał się jej uważnie. Wyglądała jak jakiś nieznany okaz wśród bladych skór północy. Delikatny ruch bioder przesunął ją na odpowiednią drogę. Przez moment jej spojrzenie mordowało tego biednego kopistę, aby zaraz spełznąć na twarz Alchemika. - Witam. - Naznaczyła to przyjemnym uśmiechem, biorąc głęboki oddech.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciemnych splotach włosów błyskały srebrne nici. Zielonkawe spojrzenie uśmiechnęło się jeszcze do zganionego skryby. Miękki krok przesunął się ku przeciwstawionym drzwiom. Pochłonęła aurę zapachów, aby zaraz zderzyć się z nową zdrewiałą wonią okrągłej komnaty. Przyglądała się przez moment zarysowaniu stropu. Dziwna to była ekstrawagancja. W jej stronach na takim planie budowano jedynie świątynie. Domyślała się, że dla niego, w pewnym sensie, jest to miejsce uświęconego spokoju. Przysiadła na jednym z drewnianych krzeseł. Blada w barwie suknia zaszeleściła cicho. - Chciałabym Panie dać Ci wyzwanie. Zamienisz dla mnie zwierzę w złoto? - Uniosła lekko kącik ust, zawierając wargi w połowicznym uśmiechu. Dłoń zanurzyła w worku. Lancetogłów mleczny, czerwono-czarno ubarwiony, typowo europejski, o zasnutych bielmem ślepiach owinął się cienko wkoło jej nadgarstka. Niejadowite stworzenie, ledwo poruszające się ze starości. - Jego dni nadeszły. Czy zdolny byłbyś zachować go w jego ostatniej postaci Alchemiku? - Malutka głowa węża ułożyła się na jej otwartej dłoni.

      Usuń