niedziela, 6 stycznia 2013

Hellado chroń swą Lamię


Przed skrzącym się pomarańczą cieniem ognia,poza ciepłem domu, ojciec opowiada młodzikom legendę. Tę wyśpiewywaną przez zasady religii Hellady. Wszyscy trzej przysłuchują się odgłosom szarpanych klifami brzegów, które zdają się  echem odbijać szeptane słowa bajarza.
"Za czasów gdy Bogowie z lubością schodzili na ziemię, naszym państwem rządziła wybitnej urody księżniczka. Wychowywano ją na  dworze, na przeciętnie inteligentną kobietę, o biernym zdaniu wypowiadanym  pięknym głosem sączonym miodem. Zeus w swej przychylności spłodził z nią dwójkę dzieci, opuszczając siedzibę złotych chmur swego bezpiecznego nieba. Dzieciątka zrodzone z tego związku dzieliły z matką aparycję. Chłopiec miał złote ojcowskie oczy, a dziewczynka  ciemne loki na  mokrej od krwi główce. I jakież to nieszczęście spadło na tę biedną, świeżą matkę, pozostawioną na pastwę okrutnego losu, po zniknięciu władcy Olimpu. Jego prawowita małżonka, Hera mądra, opiekunka kobiet, nałożyła rozkaz na  Sybaris, aby pożarła ciało swego ciała, krew swej krwi ucieleśnione we własnym potomstwie. Torturowana matka, z ustami  rozchylonymi dłonią potężnej Hery została nakarmiona ścierwem Scylla i Phorcys. Godziwy Zeus w zamian za to upokorzenie dał jej umiejętność wydłubywania oczu innym ludziom. Jednak zła Hera  skazała ją na okrutną mękę, nie pozwalając jej na zamkniecie oczu gdy dnieje. Mrugała więc jedynie nocą, zasłaniając możliwe okrucieństwa. Z tego wszystkiego oszalała. We wściekłości pożerała dzieci i mężczyzn , którzy kiedykolwiek dopuścili się zdrady. Ponoć wpojono w nią siłę  morskiej, głębinowej ryby, równie ślepej i agresywnej co ona. Ten proceder przypłaciła ogonem, łuskami skóry. Prawdziwe jej oblicze ociekało szpetotą, wzgardzonymi przez ludzi trzema rzędami zębów, ostrym jęzorem. Ciałem zniszczonym od bólu. Żart boski dał jej też możliwość zamiany postaci potwora na  intrygująco piękne. Zdarza się czasem, że słychać jej krzyk. Bolesny wrzask gdy przychodzi czas brzasku. To Lamia woła o swoje dziedzictwo."
 Posągowi Kuros, z rozchylonymi ustami chłonęli barwy historii. Łodzie rybackie kołysały się, niesione  wiatrem spokojnych fal. Delikatne skrzypienie  nadawało rytm życia przybrzeżnego miasteczka. A gdzieś niedaleko, w opuszczonej, skąpej zatoce pływało stworzenie ograniczone łańcuchem. Po opadnięciu słońca za linię horyzontu wychodziło polować na uśpione mewy, zaskrońce, kraby. Na czterech łapach, zdzierając skórę z palcy. Z wypukłym z głodu brzuchem. Zdeformowane przez niewygodne przyzwyczajenia. Wraz z dnieniem siadywało na  skałach, pomrukując w słońcu, które podpalało skórę, pod drzewem oliwnym. Wypatrywało, w swej urodziwej postaci, statków. Ludzi, którzy mogliby ją uwolnić.
Pewnego dnia, gdy pamięć o nim stała się tak zamazana, nikła i nieistotna, uwolnił je czas. Łańcuchy przerdzewiały. Osłabiona istota, która nigdy nie zapomniała o swym przekleństwie, pożarła wszystko co stanęło na jej drodze, uciekając na północ wedle stare umowy złożonej królestwie Antygonii, tam miała uczyć córkę króla z posłania swojego władcy. Spóźniła się zaledwie trzynaście lat.

Sybaris zaczęła przedstawiać się jako Lemme Messe co w jej języku oznacza Ostry przełyk. Jest niewysoka, a heban włosów ciągnie się aż do jej bioder. W zielonych oczach, w zwierzęcym wejrzeniu legowisko ma spokojne wyczekiwanie. Sylwetka wąska, o łagodnych , falistych rysach kobiecości. Z pewnością to co przyjmuje się za greckie piękno ma ucieleśnienie w jej postaci. Nie zapomnij jednak urzeczony czytelniku, że  ze spadkiem jej ciała, wiąże się także cienki ogon, drgający niczym atakujący wąż. Uda naznaczone są czerwonymi plamami zdartych łusek. Na wierzchu dłoni i karku skóra przybiera rybie wypukłości. Jeżeli zaś wejrzy się do jej gardzieli ujrzy się dodatkowe rzędy zębów skryte po bokach policzków i w jamie gardła.Traci na urodzie prawda?
Ma niespełna trzydzieści lat, w tym trzynaście zim izolacji.
Charakteru dwojakiego. Równie brutalnego co spokojnego, w zależności od zaistniałej sytuacji. Raczej nie uczyła się walczyć o swoje, ona po prostu brała to na co miała ochotę, jak głupie zwierzę ponosząc potem za to surowe kary. Dopiero niedawno oswoiła swoją naturę, na co duży wpływ miał lodowaty klimat Królestwa. Już nie pokazuje ząbków. A przynajmniej stara się aby nikt tego nie dostrzegł. Przez nauczanie stała się w pewien sposób rzeczowa. W jej osobie jest odrobinę cynizmu i ohydnego realizmu. A to zabawne prawda. Stwór z legend jest rzeczowy.



P.S.
Absolutnym brakiem koncentracji oraz funkcji życiowych wykazuje się gdy zbyt wiele zapachów zmiesza się w jej otoczeniu. Otępia ją niska temperatura. Uwielbia oblizywać ludzką skórę... Taki okropny fetysz  zwierzęcego myślenia.

Podobizna: http://anothersingleway.deviantart.com/favourites/#/diaoxt



3 komentarze:

  1. W końcu doszło jego zamówienie. Robota godna jego zapłaty. Siedem gładkich kul z praktycznie niewidoczną okrągłą kreską dzielącą kulę, z jej maleńkim odłamkiem. Gładził wszystkie z wielkim namaszczeniem. Gdy usłyszał pukanie, w pierwszej chwili się zdziwił. Nie spodziewał się żadnych gości. Nie miał zapisanych na ten dzień żadnych zleceń. Więc co to mogło być? Jakież różne rodzaje zawiadomień były tak charakterystyczne dla różnych grup ludzi. Dwórka królowej zapukała by szybko i energicznie, nie czekając nawet na zwykłe "proszę", królowa tu nie zaglądała, Drwalka nawykła zwyczajnie walić w biedne drzwi. Nie przypominał sobie też żeby ktoś tak pukał. Wstał więc sam dając niespiesznym gestem dłoni podnoszącemu się z miejsca skrybie, by ten pozostał na swoim stanowisku. Sam otworzy.
    Trudno było sobie wyobrazić wyrazu zdziwienia na jego twarzy gdy w progu zobaczył kobietę z wczorajszego balu. Kobietę z ogonem węża. Szybko jednak opanował pokrywające jego twarz zdumienie i przybrał codzienną maskę obojętności. Skłonił się nieznacznie, zapraszając ją teatralnym ruchem ręki do środka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przytaknął niewyraźnie i zamknął za nią drzwi. Zgromił wzrokiem co poniektórych skrybów odrywających się od pracy. Zawsze. Zawsze musieli wykorzystywać każdą nadażającą się okazję, by oderwać się od pracy. Jakże go to drażniło! Gdyby mógł, wygonił by ich wszystkich w jednej chwili. Niestety nie mógł. Zbyt ważną dla niego rzecz przepisywali z pergaminu na pergamin, słowo po słowie. Westchnął tylko ciężko i zaprowadził swojego gościa do drzwi na przeciwległej ścianie do tych, którymi weszła. Otworzył je przed nią czekając aż ta wejdzie, by po chwili wślizgnąć się za nią i je za sobą zamknąć. Komnata była okrągła. Na samym jej środku był ustawiony stół z dwoma krzesłami po przeciwległych stronach. I to było tyle jeśli chodziło o meble. - W jakiejż sprawie raczyłaś przybyć do mej skromnej osoby, o pani? - uśmiechnął się pod nosem i zerknął na jej torbę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń